Rozlew gotowego piwa po fermentacji jest czynnością, która z jednej strony jest ekscytująca, a z drugiej dla wielu piwowarów domowych należy do bardziej nużących. Ekscytacja, wiadomo, wiąże się z możliwością spróbowania młodego piwa i oceny pierwszych efektów warzenia, natomiast perspektywa mycia co najmniej 40 butelek, do których piwo ma być rozlane, potrafi odbierać siły największym piwowarskim zapaleńcom.
Nie ma problemu, gdy butelki mamy czyste i wystarczy je tylko zdezynfekować. Nie zna jednak piwowarskiego znoju ten, kto nie czyścił zaschniętego brudu z dna zebranych butelek. Dlatego między innymi często zaczynamy zastanawiać się nad alternatywą dla butelkowania. Naturalnym w tej sytuacji rozwiązaniem jest tzw. “kegowanie” piwa czyli rozlew do beczek stalowych lub z tworzywa sztucznego. Rodzajów kegów, ich pojemności, sposobów wyszynku mamy kilka do wyboru. W tym tekście przedstawimy najpopularniejszy wariant wśród domowych piwowarów, rozlew do pięcio litrowych stalowych beczułek, podobnych do tych jakie możemy spotkać na sklepowych półkach z piwem.
Co potrzebujemy?
Na początek musimy zaopatrzyć się w 5l kegi ze stali nierdzewnej. Do wyboru mamy puszki z wbudowanym plastikowym kranikiem przy dnie, takie jak stosowane w komercyjnych browarach lub identyczne kegi, ale bez kranika. Dla rozlewu i wyszynku piwa domowego rekomendujemy puszki bez wbudowanego kranika. Na pierwszy rzut oka wbudowany kranik wydaje się być wygodnym rozwiązaniem. O ile jednak tego typu puszki sprawdzają się w piwach komercyjnych, to w piwowarstwie domowym już niekoniecznie.
Dlaczego? Pierwsza kwestia - osad drożdżowy. Na dnie butelek czy puszek refermentowanych piw domowych mamy zawsze warstwę drożdży. Lejąc piwo kranikiem znajdującym się przy dnie ściągamy zwykle piwo razem z tym osadem. Dokładne wymycie i dezynfekcja takich kegów, jeżeli będziemy chcieli użyć ich ponownie, będzie bardziej kłopotliwe. Druga sprawa, utrata wysycenia C02 w przypadku przechowywania napoczętego piwa. Jeżeli nie opróżnimy kega przy jednym posiedzeniu, możemy przechować piwo do następnego razu w lodówce nawet wiele dni. Jednak wolna przestrzeń w kegu sprawi, że piwo straci wysycenie.
Korzystając z kranu z nabojem C02 możemy temu zapobiec wypełniając pustą przestrzeń dwutlenkiem węgla, który będzie podtrzymywał poziom wysycenia piwa. Możliwe jest nawet nasycenie C02 w ten sposób piwa, które jest całkowicie bez gazu, na przykład świeżo z fermentora. W tym celu nalewamy piwo do kega zostawiając w nim niewielką wolną przestrzeń ok 1-2cm wysokości, mocujemy kran z nabojem CO2, wpuszczamy gaz i zostawiamy pod ciśnieniem na ok 24-48godzin. Im niższa temperatura otoczenia tym szybciej wysycimy piwo dwutlenkiem węgla. Jest to niezły sposób na szybką degustację młodych piw. Sprawdza się świetnie przy piwach typu witbier, hefeweizen, czy lekka APA, której aromaty są tym lepsze im jest świeższa. Trzecim atutem kegów bez kranika jest łatwość umycia i wielokrotnego użytku kegów. Po opróżnieniu wystarczy, że opłuczemy go dokładnie czystą wodą, osuszymy i w suchym miejscu trzymamy do kolejnego napełnienia.
Następnym elementem zestawu jest kran do rozlewu piwa. Mamy do wyboru kran na popularne “naboje C02” z opcją tłoczenia piwa dwutlenkiem węgla lub kranik z pompką ręczną, gdzie piwo tłoczymy powietrzem atmosferycznym wtłaczanym do kega pompką. Zalety kranu “na naboje” opisaliśmy powyżej, czyli możliwość wysycenia nienagazowanego piwa, zabezpieczanie przed utratą wysycenia podczas dłuższego przechowywania napoczętego piwa, dodatkowo obecność CO2 w kegu chroni piwo przed rozwojem mikroorganizmów, które mogłyby przyczynić się do jego zepsucia . Dzięki temu piwo, którego nie wypiliśmy od razu, możemy bezpieczniej przechowywać utrzymując stałe ciśnienie CO2 w kegu. Kranik z pompką ręczną jest na pewno ekonomicznym rozwiązaniem, nie wymaga zakupu dodatkowo kartridży z C02. Nie skorzystamy jednak z możliwości wysycenia piwa, a jego przechowywanie po otwarciu będzie mniej bezpieczne i nie zapobiegniemy utracie nagazowania.
Nie zapomnijmy o kupnie kartridży CO2 oraz uszczelek, którymi zamkniemy kegi.
Dodaj komentarz
4 komentarze